CELEBRITY
Zmarnowana szansa Polki, duży żal. Trzy godziny później tytuł. Dziesiąty w sezonie
47 zwycięstw i zaledwie 9 porażek – to deblowy bilans Martyny Kubki w 2024 roku. Swój ostatni turniej, w Szarm el-Szejk, 23-latka z Mery Warszawa też zakończyła z tytułem, już dziesiątym w tym roku. A patrząc na same tytuły ITF w zawodach od rangi W35, nie było pod tym względem lepszej na świecie. W final Kubka i Katarina Kuzmova pokonały duet Warwara Panszina/Daria Zelinska 6:2, 7:6 (2). Wcześniej 23-latka rodem z Zielonej Góry zmarnowała jednak olbrzymią okazję do triumfu w singlu.
Martyna Kubka nie rozpoczęła tego sezonu na początku stycznia, jak większość tenisistek, a dopiero w połowie lutego. Na swój pierwszy tytuł w tym roku czekała miesiąc – zdobyła go w zawodach ITF W35 w Solarino. A później były już kolejne, łącznie aż 10. Dziewięć z nich w imprezach ITF, jeden – w WTA, w challengerze 125 w Warszawie. Łącznie zaś: 19 turniejów, 10 zwycięstw, dwa przegrane finały. Aby się rozwinąć, awansować w rankingu WTA do pierwszej setki (teraz Polka jest na ok. 130. pozycji), musi grać w lepszych gatunkowo turniejach.
Lepszych niż ten w Szarm el-Szejk. Warunkiem jest jednak poprawienie pozycji singlowej, bo właśnie na niego wciąż stawia Kubka. W Egipcie mogła sporo zyskać, właśnie w sobotni ranek straciła wielką szansę, by dostać się do drugiego w tym roku finału.