CELEBRITY
Dramat Igi Świątek w Maladze. Wszystko wyszło na jaw.
Mnóstwo powodów do radości Polakom dały zaledwie kilkanaście dni temu tenisistki, które dzielnie walczyły w finałach Billie Jean King Cup. “Biało-Czerwone”, wzmocnione w ostatniej chwili Igą Świątek, uplasowały się w najlepszej czwórce zmagań. Ba, niewiele brakowało do tego, by zmierzyły się ze Słowaczkami w starciu o tytuł. Półfinałowa konfrontacja z Włoszkami zakończyła się deblem. A w nim podopieczne Dawida Celta mogły śmiało wygrać pierwszego seta. W drugim zaś prowadziły 5:1 w gemach, lecz w decydującym momencie swoją siłę pokazały rywalki z Italii.
MVP polskiej kadry? Zdecydowanie wspomniana wcześniej Iga Świątek. Wiceliderka rankingu WTA przyleciała do Malagi prosto z Arabii Saudyjskiej i udowodniła światu, dlaczego ma na koncie ponad sto tygodni w roli pierwszej rakiety globu. W singlu nie było na nią mocnych. Pluć w brodę mogła sobie Jasmine Paolini, która wygrała inauguracyjną odsłonę pojedynku, ale nie utrzymała nerwów na wodzy i straciła przewagę.
Już po turnieju okazało się, że raszynianka w Maladze walczyła nie tylko z przeciwniczkami. Spokoju nie dawało jej zmęczenie połączone z bólem. O wszystkim przed kamerami Przeglądu Sportowego Onet opowiedział Dawid Celt. “Bez wątpienia był to dla niej ogromny koszt. Po tych dwóch meczach powiedziała: “Trenerze, kolano spuchło. Tu szarpie w barku“. No ale wychodziła na kort. Jest po prostu walczakiem. Jest fighterką. Jak już dochodzi do bezpośredniej rywalizacji, to zapomina o tym wszystkim. Jest w stanie przezwyciężyć swoje słabości. Koszt był niesamowicie duży dla niej. To było widać gołym okiem. Przeżywała, emocjonowała się, ale koniec końców była w stanie dobrze rozgrywać najważniejsze punkty oraz wygrać ostatnią piłkę w meczu” – przekazał.