CELEBRITY
Iga Świątek pierwsza w Ostrawie, a od dzisiaj również szósta na świecie [ZAPOWIEDŹ]
Iga Świątek zagra pierwszy raz od US Open. W rozpoczynającym się w poniedziałek turnieju WTA 500 w Ostrawie (korty twarde, hala) po raz pierwszy w karierze będzie również rozstawiona z numerem jeden. Nietrudno więc zgadnąć, że szósta od poniedziałku (tak wysoko w rankingu WTA jeszcze nie była) rakieta świata jest faworytką, choć w turniejowej drabince znalazło się kilka tenisistek, które mogą pokrzyżować jej plany.
Z dwójką zacznie rywalizację Petra Kvitova. 31-letnia Czeszka nie rozgrywa co prawda na razie (przynajmniej jak na nią) najlepszego sezonu, ale na własnym terenie na pewno będzie chciała potwierdzić, że jeszcze za wcześnie, by wysyłać ją na sportową emeryturę. Groźna może być również Greczynka Maria Sakkari (nr 4), z którą Świątek przegrała w tym roku w ćwierćfinale Roland Garros.
W dolnej połówce turniejowej drabinki znalazła się jeszcze m.in. mistrzyni olimpijska z Tokio, Szwajcarka Belinda Bencic (3), z którą z kolei Polka przegrała niedawno w 1/8 finału US Open. Zagrają także tegoroczna finalistka Roland Garros Rosjanka Anastazja Pawluczenkowa (5) i nadspodziewanie dobrze spisująca się w ostatnim czasie Niemka Angelique Kerber (6).
Świątek, która w pierwszej rundzie ma wolny los (w drugiej zagra z Chinką Shuai Zheng, albo Julią Putincewą z Kazachstanu) nie będzie jedyną Polką w rywalizacji singlistek . W niedzielę dołączyła do niej Magda Linette, której udało się przejść kwalifikacje. Trochę tylko szkoda, że kosztem Katarzyny Kawy bo tak się złożyło, że decydujący mecz nasze reprezentantki musiały zagrać ze sobą (poznanianka wygrała 6:1, 6:2). Nie udało się Katarzynie Piter, która ugrała tylko jednego gema (1:6, 0:6) z Amerykanką Bernardą Perą.
Poznanianka zakwalifikowała się za to w Ostrawie do rywalizacji deblistek. Zagra z Belgijką Kimberley Zimmermann. Z kolei specjalizująca się w grze podwójnej Alicja Rosolska wystąpi z Rumunką Andreeą Mitu.
Pula nagród turnieju w Ostrawie wynosi 565 tysięcy dolarów. Zwyciężczyni otrzyma 51 tys – niezbyt dużo, jeśli zestawi się to z US Open, gdzie premia za sam start wynosiła 75 tys dol. To oczywiście efekt pandemii koronawirusa, która odbiła się na kondycji finansowej wielu imprez. Mniejszą pulę nagród miał m.in. wygrany przez Huberta Hurkacza marcowy turniej ATP 1000 w Miami.
Wrocławianin również wraca na kort i od poniedziałku będzie walczyć w turnieju ATP 250 w Metz (korty twarde, hala). On także będzie tam najwyżej rozstawiony, a ewentualne 250 punktów za zwycięstwo (w gronie rywali ma m.in. Hiszpana Pablo Carreno Bustę, Francuza Gaela Monfilsa i Szkota Andy’ego Murray’a) może przybliżyć go do startu w kończących sezon ATP Finals (Świątek ze swoim rankingiem też nie jest jeszcze pewna występu w WTA Finals, bo za chwilę straci punkty za Roland Garros 2020).
Aktualnie Hurkacz jest na 13. pozycji w światowym rankingu, ale do miejsca w czołowej ósemce nie brakuje mu wiele, bo już teraz wiadomo, że w Turynie nie zagrają leczący kontuzje Hiszpan Rafael Nadal (nr 6) i Szwajcar Roger Federer (9). Przed Polakiem jest jeszcze Norweg Casper Ruud (nr 10) oraz dwaj Kanadyjczycy: Felix Auger-Aliassime (11) i Denis Shapovalov.